Wiemy, że w Kalifornii istnieje sporo demokracji bezpośredniej a mimo to ten stan popadł w kłopoty. Proponuję przeanalizować dokładnie jakie błędy tam popełniono po to żebyśmy mogli ich uniknąć.
Temat był częściowo poruszony tutaj:
http://www.demokracjabezposrednia.pl/node/812
Czy ktoś ma jeszcze jakieś informacje na ten temat?
- raz podjęta w referendum decyzja jest prawie nie możliwa do zmiany, zwłaszcza jeśli chodzi o podniesienie podatków, albo cięcia. Prawa obywateli i swoboda działalności gospodarczej może być odebrana przez małą liczbę wyborców ale przywrócenie tych praw wymaga ogromnej liczby głosujących. To dlatego, że więcej głosów jest potrzebnych do przyjęcia inicjatywy niż do jej zniesienia. W Szwajcarii jest to o wiele bardziej elastyczne, bo referendum wygrywa zwykłą większością bez progów frekwencji i można głosować nawet na ten sam temat jeszcze raz jeśli zbierze się odpowiednią ilość podpisów.
- w praktyce inicjatywy mogą zgłaszać tylko bogaci, bo ilość podpisów do zebrania w Kaliforni jest tak ogromna, że "zwykłych" ludzi na to nie stać, do tego jeszcze dochodzi reklama w TV, która jest bardzo droga.
- głosuje się na jakiś numerek a nie na tytuł. np. nie można zatytułować inicjatywy np "aneksja do uni europejskiej". Inicjatywa musi dostać numerek i ludzie głosują na B14.
- Demokracja bezpośrednia musi operować w skali dostępnej dla przeciętnego obywatela. System musi premiować działanie zwykłych, niezrzeszonych obywateli.