Właśnie tak pojmują demokrację ludzie wspierający koncepcję elitarnej władzy. Bo cóż może przynieść zmiana dotychczasowej procedury (czyli wyboru w ramach protekcji Rady Unii Europejskiej, zatwierdzonej przez Parlament Europejski). Przecież dla statystycznego Europejczyka nie jest istotne - kto wchodzi w skład Komisji Europejskiej. Dla nas ważne są tylko EFEKTY decyzji 27 komisarzy zarządzających 25 tys. urzędników. Tymczasem pan Jerzy Buzek nadal wspiera "hazardowe" podejście do demokracji, utożsamiając ten ustrój z rodzajem gry, polegającej na obstawianiu NUMERÓW przy kolejnych zakładach (chociaż już bez wymienionych pośredników).
I trzyma się tej idei mając wiedzę, że:
"Europa jest systemem naczyń połączonych. Jeśli łamie się jedna rurka w skomplikowanym systemie, to ucierpi cały system".
/ Buzek proponuje bezpośredni wybór /
Widać wierzy w mądrość "krupierów" pilnujących tych rurek.
Chciałem tylko zwrócić uwagę na dowolność w interpretacji (publicystów) terminu - "bezpośredni wybór". A przy okazji, podkreślić, że dla nas powinny być ważne tylko EFEKTY decyzji funkcjonariuszy państwowych. I to bez względu na sposób ich wyłonienia. Bo twierdzę, że istotą DB jest możliwość natychmiastowej reakcji tysięcy obywateli w chwili zderzenia ze skutkami pracy poszczególnych instytucji państwa. Można to nazwać oddolną polityką kadrową, testującą: większościowo, pośrednio lub bezpośrednio wybrane struktury. I dopiero taka koncepcja zarządzania wywoła u obecnych notabli nerwicowe drgawki. Gdy dotrze do nich świadomość, że ukryty lobbing stracił swoje znaczenie.
Jerzy Wojnar