Trzy pytania do kandydatów na urząd Prezydenta RP

Portret użytkownika Zdzisław Gromada

Pytanie 1

Który zdaniem Pana artykuł/zapis Konstytucji jest ważniejszy:
a) art. 4. pkt. 1 „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu” - oznaczający, że naród ma prawo podejmować dowolne decyzje w sprawach publicznych bez pytania się kogokolwiek o zgodę
czy
b) art. 125. p. 2. „Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów” ?

Uzasadnienie:

Prawo nie oznacza sprawiedliwości. Mamy w genach zakodowany model – silniejszy/sprytniejszy proponuje/dyktuje/narzuca swoje egoistyczne prawo słabszemu. Przykładem tego we współczesnym świecie są np. umowy kredytowe oferowane przez banki. Ogólne warunki i regulaminy takiej umowy zawsze zdecydowanie lepiej zabezpieczają bank niż jego potencjalnego klienta. Wszystko jest zgodne z literą prawa ale wyłącznie bank jest bezpieczny - biorący kredyt czy kupujący na raty podpisują swego rodzaju cyrograf. Analogicznie zredagowana jest nasza podstawowa umowa prawna – Konstytucja.

Lud ze względów praktycznych nie może bezpośrednio rządzić w wielomilionowych społeczeństwach. Realne jest rozwiązanie pośrednie tzw. demokracja partycypacyjana. W demokracji tej podejmowanie bieżących decyzji w sprawach publicznych obywatele powierzają swoim przedstawicielom ale jednocześnie zastrzegają sobie realne prawo weta każdej ich decyzji oraz również realne prawo dowolnej inicjatywy ustawodawczej np. ograniczenia praw swoich przedstawicieli. Tymczasem nasi „ustrojodawcy”, tak określił autorów naszej Konstytucji Sąd Najwyższy w uchwale z dn. 15 lipca 1997 w sprawie ważności referendum konstytucyjnego przeprowadzonego w dn. 25 maja 1997 maja 1997 r., w naszej Konstytucji  ograniczyli nieomal do zera prawo ogółu obywateli (ZLECENIODAWCY) do korygowania warunków „umowy-zlecenia” oraz bieżącej kontroli pracy polityków (USŁUGODAWCÓW). Czy taki system polityczny można nazwać demokracją? Nie to nie są rządy ludu – to są rządy „ustrojodawców”.

Czy można logicznie pogodzić deklarację zawartą w Konstytucji art. 4. pkt. 1 „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu” z treścią zawartą w art. 125. p. 2. „Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów”. Czy dysponując takim zapisem nasi przedstawiciele mogą się zgodzić na zmiany prawa zmierzające do ograniczenia ich uprawnień czy profitów? Czy pozwolą obywatelom na ewentualne weto podjętych przez nich z „pewnością” dla dobra ludu decyzji? Przy takim zapisie prawnym władza ludu ograniczona jest wyłącznie do proszenia, błagania swoich przedstawicieli - zwycięzców wyścigu do władzy w sondażu popularności.

Jak nasi przedstawiciele, usługodawcy, załatwiają takie prośby pokazuje historia wniosku Stowarzyszenia JOW do Sejmu RP o referendum w sprawie wprowadzenia większościowej ordynacji wyborczej do Sejmu podpisanego przez ponad 750 tys. obywateli. Po kilku latach ciszy bezceremonialnie wrzucili go do niszczarki!!!

Pytanie 2.

Czy Pana zdaniem Pana zapisy art. 125 pkt. 3 Konstytucji RP oraz art. 55 pkt. 1 ustawy z dn.15.09.2000r. o referendum lokalnym ustanawiające minimalne limity frekwencji dla ważności referendów ludowych są potrzebne?
 
Uzasadnienie:

W ustawie z dnia 29 czerwca 1995 r. o referendum krajowym Dz. U. 1995 r. Nr 99 poz. 487 Art. 9. 1. zapisano: „Wynik referendum jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.”. Powtórzono go w art. 125 pkt. 3 Konstytucji RP: „Jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.” Te zapisy to kolejna manipulacja „ciemnym ludem” przez „ustrojodawców”. Poczciwi obywatele wobec pytań referendalnych dzielą się ZAWSZE na trzy grupy: Pierwsza zdecydowanie odpowiada – TAK, druga NIE, trzecia, zwykle najliczniejsza grupa to ci którzy NIE IDĄ GŁOSOWAĆ. Temat referendum ich nie interesuje, jest im obojętne który wariant zostanie przyjęty i będzie obowiązujący, nie wierzą, że ich głos będzie miał jakiekolwiek znaczenie, etc. Prosta logika nakazuje by wszystkie nie oddane „głosy” liczyć 50% na TAK i 50% na NIE. Niestety autorzy naszego prawa o referendach nie wiadomo dlaczego nie zastosowali w naszej ustawie tej zasady logiki(?). Ustanawiając 50%  limit frekwencji dla referendów ogólnokrajowych oraz 30% dla lokalnych, w przypadku ich nie przekroczenia, „głosy” nieobecnych interpretują: Pytanie referendalne jest dla nas za trudne. „Głosujemy” za tym by decyzje w tej kwestii podjęli w naszym imieniu nasi przedstawiciele.

Jak wykazała praktyka limity frekwencji referendalnej skutecznie blokują władzę ludu. Na (aż?) 4 referenda ogólnokrajowe przeprowadzone po 1989 roku . tj:
1) 18 lutego 1996 - referendum na temat powszechnego uwłaszczenia – frekwencja 32,40%;
2) 18 lutego 1996 - referendum o niektórych kierunkach wykorzystania majątku państwowego – frekwencja 32.40% oraz
3) 25 maja 1997 - referendum nt. przyjęcia konstytucji – frekwencja  42,86%: 52,7 na TAK i 45,90 na NIE pokazały jak trudno zmienić mentalność ludzi,
4) 7 czerwca-8 czerwca 2003 - w sprawie akcesji Polski do Unii Europejskiej – frekwencja 58,85%
 W czwartym i ostatnim  udało się przekroczyć wymagane minimum 50% frekwencji dzięki usilnej socjotechnice. Przedłużono do dwu dni czas trwania referendum oraz wysłano w imieniu Prezydenta RP każdemu obywatelowi imienne zaproszenie, prośbę, uczestnictwa w głosowaniu.

Pytanie 3

Czy Pana zdaniem Sąd Najwyższy w Uchwale z dnia 15 lipca 1997 r. w sprawie ważności referendum konstytucyjnego przeprowadzonego w dniu 25 maja 1997 r. orzekając , że KONSTYTUCJA ZOSTAŁA PRZYJĘTA przez naród zawyrokował zgodnie z prawem?

Uzasadnienie:
 
W ogólnokrajowym referendum nt. przyjęcia konstytucji które odbyło się 25 maja 1997 uczestniczyło 42,86% obywateli -  52,7% powiedziało TAK i 45,9% powiedziało NIE.

Zgodnie z obowiązującym w tym czasie prawem tj. art.1 p. 1 Ustawy konstytucyjnej z dn. 23 kwietnia 1992 r. który mówi:
Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej uchwaloną przez Sejm i Senat połączone w Zgromadzenie Narodowe przyjmuje Naród w drodze referendum konstytucyjnego.
oraz art. 9. Ustawy z dnia 29 czerwca 1995 r. o referendum krajowym który mówi:
 „Wynik referendum jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.”
Oznacza to, że NARÓD NIE PRZYJĄŁ W PRZEDSTAWIONEJ MU DO ZATWIERDZENIA WERSJI KONSTYTUCJI.

Tymczasem SĄD NAJWYŻSZY w Uchwale z dnia 15 lipca 1997 r. w sprawie ważności referendum konstytucyjnego przeprowadzonego w dniu 25 maja 1997 r. (Dz. U. z dnia 17 lipca 1997 r.) Orzekając o ważności referendum konstytucyjnego  stwierdził, że KONSTYTUCJA ZOSTAŁA PRZYJĘTA!

Czy ten wyrok jest zgodny z nadrzędnymi zapisami prawnymi obowiązującymi w dniu przeprowadzenia referendum konstytucyjnego? Czy nie należy znowelizować prawo i wprowadzić korekty w treści Konstytucji a następnie przeprowadzić referendum konstytucyjne po raz wtóry?